Najgorsze karmy na rynku – takich nie kupuj

Wszyscy producenci starają przedstawić swój towar jak najlepiej. To zrozumiałe. Ale wówczas nawet najgorsze karmy na rynku potrafią wmówić wielu osobom, że są najlepsze. W związku z tym dobrze jest się nauczyć, która karma jest naprawdę dobra, a która tylko się za taką podaje.

najgorsze karmy na rynku

Wpis będzie dotyczył zarówno karm dla psów, jak i karm dla kotów, ponieważ oba te gatunki są mięsożercami. I nie wdając się w większe szczegóły możemy ustalić, że te gatunki mają podobne zapotrzebowania pokarmowe. Mówiąc dokładniej, w żywieniu psów i kotów największy procent diety powinny stanowić produkty pochodzenia zwierzęcego. Po więcej na ten temat odsyłam między innymi do (paradoksalnie) wpisu o karmach wegetariańskich dla psów i kotów.

Czym się charakteryzują najgorsze karmy na rynku?

Pełnowartościowa karma dla zwierząt powinna im dostarczać wszelkich niezbędnych do życia składników odżywczych w odpowiednich ilościach. Pisałam o tym nie raz, między innymi w moim pierwszym artykule, o cechach jakie musi spełniać każda karma dla psa lub kota. 

Jednak na rynku zoologicznym istnieje wiele karm, które podają się za pełno wartościowe, ale już na pierwszy rzut oka widać, że do takich im daleko. A co najgorsze, mnóstwo osób je kupuje, ślepo wierząc, że robi dobrze!

Zanim jednak przejdziemy dalej, chciałabym abyś zapoznał się z wpisami odpowiadającymi na pytanie „jak czytać etykiety karm?”, ponieważ nie chcę się powtarzać (tekst by wyszedł za długi :)). Jeżeli jeszcze nie miałeś okazji się zapoznać z tematem, to najwyższa pora. Jeśli już wiesz co i jak, to idziemy dalej.

Spójrz na skład karmy

Aby rozpoznać najgorszą karmę na rynku, musimy oczywiście sprawdzić skład produktu. Przecież żaden producent nie napisze nam na etykiecie „hej, jestem najgorszy, nie kupuj mnie!”. Dlatego musimy sami wiedzieć, jak rozpoznać karmę złej jakości. A to naprawdę nie jest trudne!

Wystarczy spojrzeć na pierwsze dwie, trzy pozycje w składzie. Ich jest najwięcej w karmie, więc powinny stanowić to, co dla psów i kotów najcenniejsze, czyli produkty pochodzenia zwierzęcego

W związku z tym jeżeli czytasz skład karmy, a tam na pierwszym miejscu znajduje się słowo „zboża”, to nawet nie czytaj dalej. Taka karma nie jest warta ani złotówki. Zboża to tylko przykład (jednak najczęściej spotykany). To samo dotyczy każdego składnika pochodzenia roślinnego. Może być zapisane bardziej szczegółowo, czyli: kukurydza, pszenica, ryż itp. Takie produkty nie mają dla psa i kota praktycznie żadnej wartości odżywczej. Dlaczego więc jest ich najwięcej w „PEŁNO WARTOŚCIOWEJ” karmie? Bo są to najtańsze surowce do produkcji karm.

Stąd bierze się niska cena takich karm. Aczkolwiek ta niska cena to tylko pozory. Ponieważ przy dłuższym żywieniu taką karmą, prędzej czy później pojawią się problemy zdrowotne. Pojawi się otyłość, problemy z nerkami, siądzie wątroba… Wówczas przyjdzie Ci zapłacić za wizyty i zabiegi u lekarza weterynarii. A to na pewno nie będą małe koszty. Dlatego kupowanie takich karm to żadna oszczędność.

Ponadto takie karmy jeśli już wykorzystują trochę produktów zwierzęcych, to są to najczęściej uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego. Zachęcam do zapoznania się, co to oznacza…

najgorsze karmy na rynku

Najgorsze karmy na rynku – lista

Zbudowałam dla Ciebie listę najgorszych karm. Łap, częstuj się i roznoś po świecie. Najprawdopodobniej takich karm jest więcej, ale te są najczęściej spotykane, a tym samym najczęściej kupowane.

No bo kto nie słyszał o Royal Canin? Każdy słyszał! Nawet ten, co nie ma zwierzaka. To za sprawą niesamowitego marketingu tej marki. I akurat za to ich podziwiam. Osiągnęli niebywały sukces – chapeau bas! Ich strategia? Być wszędzie. Dosłownie wszędzie. Podobnie sprawa ma się w przypadku karm Puriny lub Hills’a, ale żaden z nich nie osiągnął tego aż na taką skalę, jak RC.

Wiecie co mnie najbardziej boli? Boli mnie to, że prawie każdy lekarz weterynarii ma w swojej ofercie sprzedaż karmy Royala lub Hills’a. To też efekt bardzo przemyślanego marketingu. Zapłacić weterynarzom za to, żeby polecali produkt. Ludzie z RC wiedzą, że właściciel zwierzęcia widzi w weterynarzu swego rodzaju wyrocznię, więc weźmie w ciemno to co lekarz zlecił. A to tak jakby lekarz ludzki zalecił nam jeść tylko chipsy. Niby z głodu nie umrzemy, ale jakie będą konsekwencje?

Buzuje we mnie wszystko, gdy myślę o tych produktach i mogłabym pisać wypracowania na temat ich wad. Ale tu nie o to chodzi. Chciałabym po prostu, aby właściciele psów i kotów zrozumieli, że nie ma w tych karmach nic dobrego. Mało tego! Jest wiele karm w podobnych cenach, które reprezentują sobą znacznie więcej, niż te przedstawione na liście poniżej. Takie lepsze karmy znajdziesz między innymi na moich zestawieniach #5NAJ:

A oto obiecana lista najgorszych karm na rynku:

lista najgorsze karmy na rynku

Podsumowanie

Karma dla psa i kota powinna mieć na pierwszym miejscu w składzie produkty pochodzenia zwierzęcego. Skład takiej karmy powinien być przejrzysty oraz precyzyjny. Oszczędzanie na żywieniu naszego pupila nic nam nie da, ponieważ prędzej czy później te zaoszczędzone pieniądze trzeba będzie wydać na leczenie czworonoga. Już kiedyś to pisałam, ale powtórzę: oszczędzajmy na zabawkach czy posłaniach dla zwierząt, ale nie na ich żywieniu. 

Ściskam, Kasia

Follow my blog with Bloglovin

.