Dietetyk zwierzęcy to w Polsce nadal pewnego rodzaju nowość. Dlatego chciałabym przybliżyć Wam (i sobie!) pracę dietetyka zwierzęcego oraz pokazać jej kulisy. Pomoże mi w tym Marek Busza, który zgodził się odpowiedzieć w wywiadzie na kilka moich pytań. Zapraszam do lektury!
Dietetyków zwierzęcych mamy w naszym kraju obecnie niewielu (w porównaniu do chociażby liczby lekarzy weterynarii). A przecież żywienie to jeden z najważniejszych czynników wpływających na zdrowie i dobre samopoczucie naszego zwierzęcia! Stąd mam nadzieję, że zawód dietetyka zwierzęcego będzie mocno rozkwitał w najbliższych latach. (To oficjalnie jeszcze nie zawód, ale dla ułatwienia sprawy tak będę go nazywać.) Trzymam zatem mocno kciuki za Marka z Petslover, który zgodził się porozmawiać ze mną na temat swojej pracy.
Marek Busza – kolega po fachu (😉) – mgr inż. zootechniki. Założyciel Petslover. Czyli miejsca, w którym uzyskasz fachowe porady żywieniowe od dietetyka zwierzęcego. Ponadto autor wielu ciekawych artykułów na blogu oraz nowej platformy edukacyjnej dla opiekunów psów i kotów. Marek gościł już także na moim blogu – jest bowiem autorem tekstu o Taurynie w diecie kota.
Od momentu początku naszej znajomości byłam wielce ciekawa, jak wygląda praca Marka na co dzień. Dlatego tym bardziej się cieszę, że zgodził się on opowiedzieć parę słów o swojej roli dietetyka zwierzęcego. W tym miejscu raz jeszcze Ci Marku dziękuję, a wszystkich czytelników zachęcam do lektury!
Kasia Kazimierska: Dietetyk zwierzęcy – dlaczego akurat ten zawód?
Marek Busza: Głównym powodem, dlaczego wybrałem pracę dietetyka zwierzęcego, jest po pierwsze moja miłość do zwierząt, która jest we mnie od najmłodszych lat, a po drugie fascynacja żywieniem oraz tym jak ogromny ma ono wpływ na organizm. Zdrowe żywienie pomaga żyć zwierzętom dłużej oraz w znacznie lepszej kondycji.
Śledząc trendy rynku produkcji pasz i karm dla zwierząt stwierdziłem, że chciałbym się temu poświęcić w zupełności. Na początku planowałem zajmować się głównie żywieniem zwierząt gospodarskich, jednak po pewnym czasie ukierunkowałem się bezpośrednio na żywienie psów i kotów, co można powiedzieć, było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Kocham, to co robię i uwielbiam się temu poświęcać w 100%.
Nie można też do końca powiedzieć, że wybrałem zawód dietetyka zwierzęcego, bo oficjalnie w Polsce taki zawód nie został jeszcze usankcjonowany. Natomiast z czasem zapewne powstanie, tak jak kiedyś nie było behawiorystów, czy zoopsychologów.
KK: Jak przebiegała Twoja droga do zostania dietetykiem zwierzęcym?
MB: Moja historia dietetyka zwierzęcego można powiedzieć, że sięga okresu dzieciństwa. Gdy byłem mały, to większość moich zabawek, stanowiły figurki zwierząt lub ich pluszowe wersje. W wieku 4 lat pomogłem psiakowi sąsiadów, któremu utknęła ość w podniebieniu. Pamiętam do dziś te słowa osób, które tam były: „…chyba rośnie nam tutaj zdolny weterynarz”. Te słowa, tak utkwiły mi w pamięci, że od zawsze dążyłem do pracy ze zwierzętami.
Oczywiście cały czas byłem ukierunkowany, że będę pracował właśnie jako lekarz weterynarii. W czasach liceum zacząłem się bardziej interesować żywieniem zwierząt i krótko przed maturą stwierdziłem, że pójdę na studia, w których nauczę się czegoś właśnie o tej dziedzinie. Padło na zootechnikę, bo na weterynarii niestety program żywienia zwierząt był dość mocno okrojony.
Na samych studiach miałem nawet chwilę zawahania. Było to gdzieś w okolicach 2 i 3 roku, kiedy musiałem się zdecydować jaką specjalność wybrać na stopniu magisterskim. Miałem wybór pomiędzy żywieniem a genetyką zwierząt. Pamiętam jak dziś, moment gdzie po prostu same zajęcia z żywienia zaczęły być dla mnie nudne i denerwujące. Wtedy powiedziałem, że olewam to żywienie i idę w kierunku genetyki.
KK: Skądś to znam… Jak to się ostatecznie skończyło?
MB: Na szczęście w odpowiednim momencie się ogarnąłem i ostatecznie wybrałem specjalność żywienia zwierząt, co było świetną decyzją.
Tak przebrnąłem przez studia i po ich ukończeniu zacząłem pracę jako specjalista ds. żywienia bydła i trzody chlewnej. W międzyczasie cały czas kształciłem się w dziedzinie żywienia psów i kotów. Jeszcze wtedy myślałem, że to będzie takie moje hobby, a zawodowo będą to właśnie zwierzęta gospodarskie. Jednak pracując ze zwierzętami gospodarskimi, nie czułem się tak w pełni spełniony, cały czas czułem, że czegoś mi brakuje.
W końcu stwierdziłem, że zacznę pisać bloga o zwierzętach, gdzie skupię się w dużej mierze na żywieniu psów i kotów. To miało być właśnie takim uzupełnieniem cząstki, której mi brakowało w codziennej pracy. Pisząc bloga, zaczęły się do mnie zgłaszać osoby po poradę w kwestii żywienia ich psa lub kota. Ja tych rad udzielałem, a z czasem dostawałem również wiadomości z podziękowaniem, że sytuacja u ich psa lub kota się poprawiła. Wtedy stwierdziłem, że może to jest właśnie ten moment, teraz powinienem pójść na 100% w dietetykę psów i kotów. Bloga rozwinąłem w pracę jako dietetyk zwierzęcy i tak trwa ona do dziś i mam nadzieję, że tak będzie już do końca :).
KK: Zdradź nam proszę jak wygląda Twoja praca na co dzień?
MB: Codzienny dzień pracy zaczynam tak naprawdę od odczytania i odpisywania na wiadomości opiekunów psów i kotów :). Prowadzę głównie konsultacje online, dlatego bardzo sobie cenię, gdy moi klienci piszą do mnie na bieżąco i zdają mi relacje stosowania nowej diety. Jest to bardzo ważne, bo niestety nie mam bezpośredniego kontaktu ze zwierzęciem i jestem zdany na to, jaką informację otrzymam od opiekuna zwierzęcia. Po odpisaniu na wiadomości zajmuję się głównie przygotowywaniem kolejnych rozpisek i planów żywieniowych. W międzyczasie pojawiają się konsultacje telefoniczne :).
Na sam koniec, gdy wystarcza czasu, piszę artykuły na blogu.
KK: A co najbardziej lubisz w swojej pracy?
MB: Moim motto, którym się kieruję, jest „lepiej zapobiegać, niż leczyć”. Właściwa dieta to jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza metoda profilaktyki. W pracy dietetyka zwierzęcego uwielbiam to, że poprzez odpowiednią dietę mogę pomagać psom i kotom. W sytuacji, gdy otrzymuję wiadomości o tym, że dieta się sprawdziła, wyniki badań się poprawiły, problem zniknął, pojawia się ogromny uśmiech na mojej twarzy i zarazem jest to dla mnie ogromny kop motywacyjny.
Wiem, że zdrowa dieta potrafi zdziałać cuda i niejednego zwierzaka postawiła już na nogi.
Inną kwestią, którą lubię w pracy dietetyka zwierzęcego, są codzienne wyzwania. Osobiście cały czas się uczę, czytam książki, publikacje naukowe, śledzę nowinki, jednak przełożenie na praktykę tej wiedzy bywa różne. Ja zawsze już na samym początku rozmowy z opiekunem zwierzęcia, mówię, że tak naprawdę każdy pies, czy kot jest inny niezależnie od rasy, wieku, czy płci. Potwierdziło się to już w wielu przypadkach. Nie zawsze obliczenia, które wykonuję na podstawie mojej wiedzy teoretycznej, mają odzwierciedlenie w praktyce. Pies czy kot to żywe stworzenie, a nie komputer i działa tu bardzo wiele czynników. To sprawia, że moja praca jest emocjonująca, pełna wyzwań i praktycznie codziennie uczę się czegoś nowego :).
KK: Czy dietetyk zwierzęcy napotyka jakieś trudności? Co jest najcięższe w Twoim zawodzie?
MB: Kiedyś rozmawiając z moim zaprzyjaźnionym lekarzem weterynarii, śmialiśmy się, że czasami przestawienie zwierzęcia na nową dietę nie jest tak trudne, jak przekonanie jego opiekuna do nowej diety. Jest w tym trochę prawdy, bo jedną z najtrudniejszych rzeczy w pracy jako dietetyk zwierzęcy, jest właśnie przekonanie opiekuna psa i kota, dlaczego inna dieta od dotychczasowej jest odpowiednia.
Nie ma też co za bardzo winić ludzi, bo dookoła mają wiele wykluczających się sygnałów. Często można znaleźć fałszywe informacje w Internecie, czasami lekarz weterynarii sugeruje niewłaściwe rozwiązanie dietetyczne, a jeszcze innym przykładem są atrakcyjne, kolorowe triki marketingowe, które stosują producenci karm dla zwierząt. Nie ma co się dziwić, że opiekun swojego pupila, oczekując profesjonalnej obsługi, będzie po prostu miał mętlik w głowie.
Drugą najtrudniejszą kwestią w pracy dietetyka zwierzęcego, są wygórowane oczekiwania niektórych opiekunów psów i kotów. Czasem można zauważyć przekonanie, że wprowadzając nową dietę, efekty pojawią się już po kilku dniach. Niestety to tak nie działa, ponieważ dieta jest procesem długotrwałym i działa na organizm dopiero po pewnym czasie. Dlatego tak ważne jest, aby prawidłowa dieta była stosowana przez cały okres życia zwierzęcia.
Najgorzej jest w sytuacji, gdy mamy do czynienia ze zwierzęciem w starszym wieku i dodatkowo schorowanym. Często zdarza się też tak, że lekarz weterynarii nie ma już pomysłu i wtedy pojawia się pomysł, że może dobrze by było wprowadzić nową dietę. Oczywiście zawsze warto zastosować zdrową dietę, ale czasami niestety może być już za późno, aby pies czy kot mógł wyzdrowieć, ponieważ choroba spowodowała już dostateczne spustoszenie w organizmie. Trzeba pamiętać, że odpowiednia dieta jest świetną metodą profilaktyki przeciwko różnym dolegliwościom oraz bardzo dobrym wsparciem w leczeniu, ale nigdy nie zastąpi samego leczenia.
Ostatnią trudnością jest stosowanie się opiekunów zwierząt do zaleceń dietetycznych.
KK: Dużo jest takich osób?
MB: Z tym niestety jest różnie, bo zdarza się, że niektóre osoby wprowadzają swoje modyfikacje w diecie. Jest szczególnie ważne, aby tego nie robić w sytuacji, gdy dieta dotyczy zwierzęcia chorego.
Analizując badania wykonane w USA z 2003 roku, okazuje się, że zaleceń dietetycznych zaproponowanych przez lekarzy weterynarii przestrzega 59% opiekunów psów i kotów. Przechodząc głębiej, okazuje się, że w praktyce w pełni stosuje je tylko 21%.
Na szczęście świadomość ludzi na temat prawidłowego żywienia psów i kotów rośnie i wszystko powoli idzie we właściwym kierunku.
KK: Statystyki faktycznie wyglądają nieciekawie. Dietetyk zwierzęcy musi być zatem osobą o określonym charakterze, prawda? Jakie według Ciebie cechy powinien mieć dobry dietetyk zwierzęcy?
MB: Dobry dietetyk zwierzęcy przede wszystkim powinien kierować się dobrem i zdrowiem zwierzęcia. Istnieje na rynku wiele karm, które z pozoru są odpowiednim rozwiązaniem, jednak jeśli właściwie przeanalizuje się ich skład, to można wysnuć różne wnioski.
Ponadto dobry dietetyk powinien umieć rozmawiać z opiekunem psa lub kota, być cierpliwą i wyrozumiałą osobą. Wprowadzenie diety u zwierzęcia jest procesem długotrwałym, dlatego bardzo ważny jest kontakt między dietetykiem a opiekunem, bo to w końcu opiekun spędza najwięcej czasu ze swoim pupilem.
Żywienie psów i kotów to ciągle rozwijająca się dziedzina, więc dietetyk zwierzęcy musi śledzić na bieżąco nowinki ze świata weterynarii oraz branży paszowej. Powinien cały czas się uczyć i dokształcać, wraz z nowymi badaniami i wiedzą.
Nie jest to warunkiem, ale uważam, że dobry dietetyk zwierzęcy poza samokształceniem, dobrze, jeśli będzie posiadał wykształcenie kierunkowe.
KK: W takim razie przejdźmy do praktyki. Załóżmy, że jestem opiekunem psa, który potrzebuje porady dietetycznej. Jak mogę się z Tobą skontaktować? Opisz proszę pokrótce jak wygląda korzystanie z Twoich usług.
MB: Na swojej stronie internetowej posiadam formularz konsultacji żywieniowej. Wypełniając tam najważniejsze informacje na temat swojego zwierzęcia, wiadomość z formularza trafia do mnie. Ja w ciągu 24 godzin (jednak w praktyce wychodzi to znacznie szybciej :)) wysyłam do Ciebie maila z odpowiedzią i informacją, co jeszcze będę potrzebował do przygotowania rozpiski dietetycznej.
Następnie po przeprowadzonym wywiadzie oraz wspólnie wybranej diecie, przygotowuję rozpiskę żywieniową. Gdy już skończę rozpiskę i prześlę ją do Ciebie, rozpoczyna się współpraca długoterminowa.
Bardzo ważne, a zarazem często najtrudniejsze są początki stosowania diety. Dlatego też tak istotny jest ciągły kontakt ze mną i relacjonowanie mi, jak przebiega wprowadzanie diety, aby w razie czego można było odpowiednio wcześnie zareagować.
KK: Na sam koniec muszę oczywiście zapytać: jakie masz plany na przyszłość?
MB: Planów na przyszłość mam mnóstwo :). Nie chciałbym tutaj zbyt wiele zdradzać, ale mogę obiecać, że jeśli je zrealizuję, to na pewno o nich usłyszysz :). To, co mogę zdradzić, to na pewno w najbliższej przyszłości planuję postawić na szkolenia oraz tworzenie różnych materiałów szkoleniowych. Zależy mi na tym, aby świadomość prawidłowego żywienia psów i kotów wśród ludzi rosła, a myślę, że takie kursy i szkolenia, mogą pomóc skutecznie osiągnąć ten cel.
KK: Trzymam w związku z tym kciuki za pomyślną realizację wszelkich planów. Ogromnie dziękuję Ci za uchylenie rąbka tajemnicy o swojej pracy!
MB: Ja również dziękuję!
Jeśli chcesz skorzystać z usług dietetyka zwierzęcego, wejdź szybko na stronę Petslover i wypełnij formularz!